Ustawowe przesłanki
określające praktykę rynkową nieuczciwą w każdych okolicznościach polegającą na
stosowaniu systemów promocyjnych typu „piramida” nie wystarczają dla stwierdzenia
naruszenia – konieczne jest wykazanie, że mamy do czynienia z systemem typu „piramida”
– do takiego wniosku doszła Rzecznik Generalna Trybunału Sprawiedliwości UE Eleanora
Sharpston w opinii przedstawionej w dniu 19 grudnia 2013 r. w sprawie C‑515/12 UAB „4finance”.
Brzmi to może
trochę kuriozalnie, ale w praktyce to poważny problem. Problematyczny pkt 14
Zał. I dyrektywy 2005/29/UE o nieuczciwych praktykach handlowych brzmi
następująco:
Zakładanie, prowadzenie
lub propagowanie systemów promocyjnych typu „piramida”, w ramach których
konsument wykonuje świadczenie w zamian za możliwość otrzymania wynagrodzenia,
które jest uzależnione przede wszystkim od wprowadzenia innych konsumentów do
systemu, a nie od sprzedaży lub konsumpcji produktów
Przepis art.
7 pkt 14 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym brzmi niemal
identycznie – jedynie określenie „wynagrodzenie” zastąpione jest przez pojęcie „korzyści
materialne”.
Jeżeli
przyjąć, że pojęcie systemu typu „piramida” definiują jedynie przesłanki
wymienione w tym przepisie, można dojść do błędnego objęcia tym przepisem
nieszkodliwych mechanizmów. Tak jak Prezes UOKiK w publikacji „Nieuczciwe praktyki rynkowe. Przewodnik”, który podał następujący, mało fortunny przykład „piramidy”:
Przykład: Bank „Z”
organizuje promocję, w ramach której oferuje zwolnienie swoich dotychczasowych
klientów z opłat
za prowadzenie rachunku bankowego, jeżeli przekonają przynajmniej trzy osoby do
podpisania umowy z bankiem.
Jak jest
problem z tą promocją? Żaden – jestem klientem, dostaję możliwość uzyskania dodatkowych
korzyści za polecenie znajomych. Zresztą nie widzę tu świadczenia konsumenta
związanego z przystąpieniem do systemu.
Całe
szczęście Rzecznik Generalna doszła do wniosku, że dla zastosowania tego
przepisu konieczne jest również stwierdzenie, że mamy do czynienia z systemem typu
„piramida” (pkt 54 opinii), który nie został zdefiniowany w dyrektywie. Ergo
– przesłanki wymienione w pkt 14 Zał. I nie stanowią takiej definicji, lecz
jedynie jej element.
W pkt 55 opinii
przytacza ona wspólne elementy definicji systemu typu „piramida”, które wyłaniają
się z uwag przedłożonych Trybunałowi:
(i) systemy tego rodzaju
pozyskują dochód od nowych członków;
(ii) na rzecz obecnych
członków dokonywane są wypłaty;
(iii) wypłaty te są
finansowane ze składek nowych członków, a nie ze sprzedaży produktów;
(iv) osoby, które
przystąpiły jako ostatnie (znajdujące się na najniższym poziomie) mają mniejsze
szanse na uzyskanie korzyści niż ci członkowie, którzy znajdują się wyżej
(obecni członkowie), ponieważ w celu uzyskania zysku przez każdego członka do
systemu nieustannie musieliby przystępować nowi uczestnicy.
Dalej
stwierdza trafnie, że „głównym źródłem
dochodów takiego przedsięwzięcia są kolejne opłaty członkowskie, nie
zaś sprzedaż na rzecz konsumentów dóbr czy usług” (pkt 56 opinii). I to
chyba najważniejszy element takiej definicji.
Rzecznik Generalna
podaje również przykład systemu, który nie powinien zostać uznany za piramidę
(pkt 53 opinii):
Załóżmy jednak, że
podmiot prowadzący system chce pobierać opłaty wstępne w celu
pokrycia swoich kosztów administracyjnych (np. czytelnicy uiszczają opłatę
wstępną za przystąpienie do klubu książki i otrzymują voucher na książkę za
pozyskanie dla klubu nowych członków). Czy byłoby to zakazane? Uważam, że nie,
ponieważ brak jest tu struktury, która przypomina piramidę.
W tym
kontekście warto wskazać, że przedmiotowa praktyka UAB „4finance” była
stosunkowo niewinna – konsument rejestrował się na stronie internetowej firmy
udzielającej drobnych pożyczek płacąc minimalną opłatę w wysokości 0,01 LTL
(dzięki temu przedsiębiorca uwiarygodniał jego dane osobowe). Za polecenie
znajomych, którzy następnie zarejestrowali się na tej stronie, konsument
otrzymywał 10-20 LTL.
Uważam, że
pogląd RG jest słuszny. Jednocześnie nie sposób nie zauważyć, że w ten sposób
wykazana zostaje nieudolność unijnego ustawodawcy – odesłanie do
pozanormatywnej definicji nie zapewnia pewności prawa, o którą, w przypadku czarnej
listy, szczególnie chodzi (por. pkt 39 opinii). Warto przy tym
zauważyć, że w niemieckiej wersji dyrektywy mowa jest o „Schneeballsystems”, co
jest odpowiednikiem sprzedaży lawinowej, która pozostała w naszej ustawie o
zwalczaniu nieuczciwej konkurencji).
Powyższe
oznacza (o ile zostanie potwierdzone przez TS UE), że sąd krajowy będzie miał
dużą swobodę, jeżeli chodzi o orzeczenie w tego rodzaju sprawach na zasadzie
słuszności.
Na koniec mądre
zdanie, które zapewne przyda się pełnomocnikom w sporach z Prezesem UOKiK (pkt
48 opinii):
czarna lista zawarta w
załączniku I powinna być interpretowana w sposób restrykcyjny
Ps. Wpis
nie zawiera omówienia pytań prejudycjalnych. Przyjdzie na to czas, na razie
poboczne wnioski były ciekawsze :).
Ps. 2
poniższe zdjęcie autorstwa użytkownika Wikipedii Rowermaniak na potrzeby ładnego
prezentowania się wpisu na facebookowej odsłonie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz