Czy wszechobecne reklamy superlatywne w miejscach nawiedzanych masowo przez turystów mogą w ogóle wprowadzić w błąd? :) Przykład z moich wakacji poniżej:
Osobiście ani przez chwilę nie wierzyłem, że ten reklamodawca rzeczywiście będzie miał najniższe ceny i najlepsze ubezpiezpieczenie. W przekonaniu utwierdzały mnie podobne reklamy innych wypożyczalni w okolicy :).
Jeżeli chodzi o kraje „południowe”, nadmierne zachwalanie produktów jest chyba na tyle znane, że choćby reklamy wprowadzały w błąd, nie stanowią nieuczciwej praktyki rynkowej. Jestem zresztą zwolennikiem teorii, że im mniej poważny podmiot, mniej profesjonalna reklama, tym mniejsze ryzyko wprowadzenia w błąd.
Jeżeli chodzi o kraje „południowe”, nadmierne zachwalanie produktów jest chyba na tyle znane, że choćby reklamy wprowadzały w błąd, nie stanowią nieuczciwej praktyki rynkowej. Jestem zresztą zwolennikiem teorii, że im mniej poważny podmiot, mniej profesjonalna reklama, tym mniejsze ryzyko wprowadzenia w błąd.
Przy okazji przyszła pora na piękny przykład z naszego podwórka :).
Reklama Jadźki jest superlatywna i moim zdaniem jest typowym przykładem reklamy, której nie konsument nie odbiera poważnie (choć niektórzy mieliby pewnie inne zdanie – wystarczy przeczytać komentarz do UZNK dr Sieradzkiej).
Reklama Kryśki już … porównawcza i chyba chcąc nie chcąc trzeba byłoby ją uznać ze sprzeczną z dobrymi obyczajami. Niestety następuje tutaj dialog reklamy Kryśki z reklamą Jadźki, a przedmiotem porównania nie jest obiektywna cecha. A biorąc pod uwag maksymalny charakter dyrektywy 2006/114 (w zakresie, jakim dotyczy reklamy porównawczej), nie można zastosować klauzuli generalnej art. 3 ust. 1 uznk w funkcji korygującej (dla niewtajemniczonych – polega to na odmowie uznania praktyki za czyn nieuczciwej konkurencji pomimo spełnienia przesłanek stypizowanego czynu nieuczciwej konkurencji).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz