Po powrocie z wyjazdu narciarskiego z Austrii nie sposób nie napisać o zagadnieniu, o którym tuż przed wyjazdem przeczytałem na blogu austrotrabant.wordpress.com. Max Schubert pokrótce omówił stanowisko austriackich sądów odnośnie kwalifikacji ryzyka konfuzji jako okoliczności faktycznej/zagadnienia materialnoprawnego.
Konkluzja jest następująca (swobodne tłumaczenie):
Sądy austriackie będzie traktować kwestię prawdopodobieństwa wprowadzenia w błąd jako pytanie prawne, jeżeli doświadczenie sądu jest wystarczające do podjęcia decyzji w tej sprawie. Jeżeli jednak sąd uznaje, że jego doświadczenie nie jest wystarczające, zobowiązany jest zasięgnąć opinii biegłego i traktowania ryzyka konfuzji jako okoliczności faktycznej.
Polski Sąd Najwyższy ryzyko konfuzji traktuje jako okoliczność faktyczną (wyrok z dnia 23 kwietnia 2008 r. III CSK 377/07, z dnia 16 kwietnia 2009 r. I CSK 24/09 - nie stanowią ono zatem przedmiotu sporu w instancji kasacyjnej.
W artykule napisanym wspólnie z mec. Jackiem Olmą, który ma ukazać się w ciekawie zapowiadającej się publikacji pokonferencyjnej, nie zgadzamy się z SN.
W naszej opinii obowiązek posłużenia się wzorcem przeciętnego konsumenta sprawia, że ustalenie istnienia ryzyka konfuzji zależy od wykładni tego pojęcia. Ponadto – okoliczność faktyczną trzeba udowodnić, co de facto powinno oznaczać, że w każdej sprawie konieczne jest powołanie dowodu z opinii biegłego. Więcej w artykule.
Stanowisko sądów austriackich cieszy mnie, ponieważ stanowi niezły argument przeciwko linii orzeczniczej SN (może na etapie ostatecznej akceptacji jeszcze uda się dorzucić to w formie przypisu). Niekoniecznie jednak zgadzam się z przyjętą dychotomią.
Zgodnie z motywem 18 dyrektywy 2005/29 o nieuczciwych praktykach handlowych:
[…] Test przeciętnego konsumenta nie jest przy tym testem statystycznym. W celu ustalenia typowej reakcji przeciętnego konsumenta w danym przypadku krajowe sądy i organy administracyjne będą musiały polegać na własnej umiejętności oceny, z uwzględnieniem orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości.
Poza tym już ze sprawy C-210/96 Gut Springenheide wynika, że sędzia może posiłkować się dowodami empirycznymi jedynie jako wskazówką dla ostatecznego rozstrzygnięcia (“may have recourse, under the conditions laid down by its own national law, to a consumer research poll or an expert's report as guidance for its judgment”). Jeżeli dowód ma być tylko wskazówką, ostateczne ustalenie sędziego w przedmiocie ryzyka konfuzji nie może być traktowane jako ustalenia faktyczne. Brak wystarczającego doświadczenia jeżeli chodzi o zachowania konsumenckie nie powinien zwalniać sędziego od wykładni pojęcia przeciętnego konsumenta,
We wspomnianym artykule nie poruszyliśmy najbardziej kontrowersyjnej kwestii związanej z konfrontacją zasady wynikającej z Gut Springenheide a polską procedurą cywilną (trochę z powodu ograniczonej objętości artykułu, w którym omawiamy również kilka innych zagadnień, trochę z powodu braku czasu na uzgodnienie wspólnego stanowiska). Chodzi o ustalenie, czy powód może bezkarnie zaniechać powołania dowodu empirycznego w każdej sytuacji, ponieważ w razie wątpliwości sąd powinien dopuścić dowód z urzędu. Jeżeli konsekwentnie trzymać się teorii, zgodnie z którą ryzyko konfuzji jest okolicznością faktyczną, odpowiedź powinna być twierdząca.
Jednak dopuszczenie dowodu z urzędu (art. 232 zd. 2 kpc) wiąże się z ryzykiem postawienia zarzutu naruszenia prawa do bezstronnego sądu i zasady równego traktowania stron i w orzecznictwie postuluje się ograniczenie inicjatywy sądu w tym zakresie do sytuacji wyjątkowych. Z drugiej jednak strony nie można obarczać powoda ciężarem przewidywania, czy w danej sprawie sędzia może powziąć wątpliwości. Choć z trzeciej (sic!) strony w niektórych sytuacjach konieczność zasięgnięcia opinii biegłego może wydawać się oczywista (reklama skierowana do szczególnej i „nieoczywistej” grupy konsumentów).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz