Prezes UOKiK (Delegatura w Bydgoszczy) w listopadzie 2010 r. wydał ciekawą decyzję w sprawie reklamy superlatywnej.
Zakwestionowana praktyka nie należała do najbardziej spektakularnych (stąd nie stała się przedmiotem komunikatu prasowego). Przedsiębiorca pogrzebowy posługiwał się reklamą o treści „NAJTAŃSZE PRZEDSIĘBIORSTWO POGRZEBOWE wypłacamy zasiłki”, która zamieszczona była na balustradzie przy wejściu do zakładu głównego bydgoskiego przedsiębiorcy.
Sprawa dość ewidentna, a niektóre argumenty przedsiębiorcy… mówią same za siebie J:
Przedsiębiorca stwierdził, iż uważa sie za najtańszego przy jakości świadczonych przez niego usług.
Ponadto wskazał, iż są usługi pogrzebowe wśród których jest najtańszy, jak choćby profesjonalna oprawa chóralna. Przedsiębiorca poinformował, iż pozostałe zakłady pogrzebowe nie dysponują zawodowym śpiewakiem.
Pojawił się też całkiem sensowny argument – przedsiębiorca argumentował, że:
w reklamie często formułowane są hasła typu: „Gilette najlepsze dla mężczyzny”, zawierające taką samą informację jak używana przez niego w reklamie.
Nie będę w tym miejscu szczegółowo rozprawiał na temat reklamy superlatywnej, bo to jeden z moich ulubionych tematów i z pewnością w przyszłości doczeka się szerszego omówienia. Można jednak wskazać, że stwierdzenie „najtańsze” jest dość konkretne, a co istotne – weryfikowalne, jednak nadal pozostaje na dość dużym poziomie ogólności. W mojej opinii w przypadku hasła typu „najtańsze usługi” warto zastanawiać się nad tym, czy rzeczywiście tego rodzaju hasło może wpłynąć na decyzję co do nabycia usługi. Można np. wskazać, że im bardziej poważny podmiot (mam na myśli wielkość przedsiębiorstwa, nie rodzaj branży), tym poważniej będzie brana jego reklama.
Jednak w analizowanej sprawie przekonuje mnie szczególny model konsumenta skonstruowany przez UOKiK. Usługi pogrzebowe nie są nabywane codziennie, konsument nie ma rozeznania w ofercie, decyzje podejmowanie są szybko, a przede wszystkim „pogrążeni w żalu z powodu śmierci osoby bliskiej są bardziej podatni na sugestie reklamy”.
Na koniec z nieukrywaną przyjemnością chciałbym podkreślić, że Prezes UOKiK w omawianej decyzji uznał reklamę zarówno jako nieuczciwą praktykę rynkową, jak też… czyn nieuczciwej konkurencji. Warto przytoczyć tutaj cytat z uzasadnienia projektu ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (upnpr):
”kompleksowe ujęcie zagadnienia, pozwalając na uregulowanie problematyki nieuczciwych praktyk handlowych w jednym akcie prawnym, bez konieczności nowelizowania wielu ustaw, co jest zgodne z zasadą przejrzystości i jasności regulacji prawnych.”
Założenie autorów projektu ustawy było całkowicie błędne, a pokazują to wyroki Trybunału Sprawiedliwości (np. sprawa C-522/08 Telekomunikacja Polska). Dyrektywa o nieuczciwych praktykach handlowych nr 2005/29/WE znajduje zastosowania do każdego przepisu, który dotyczy praktyki rynkowej w stosunkach B2C. Nie można przy tym utożsamiać stosunku B2C z legitymacją procesową czynną, lecz z „nadawcą” (przedsiębiorca) i „odbiorcą” (konsument) praktyki.
Powołanie się przez UOKiK na ustawę o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji potwierdza, że wprowadzenie dwóch równoległych systemów ochrony (upnpr i uznk) było błędem. Taką podwójną kwalifikację można znaleźć jedynie w decyzjach delegatur i pewnie to się nie zmieni. Bo projekt ustawy pisali urzędnicy „centrali” UOKiK…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz